J. Kaczyński głosi zwycięstwo J. Kropiwnickiego (aktualizacja!)

Kat.: Teksty Utw.: 18.01.2010 W.M.M. E-mail

O bardzo ciekawą interpretację wyników referendum w Łodzi pokusił się niezawodny Jarosław Kaczyński, od lat znany jako wielki miłośnik Łodzi. Czasem można nawet odnieść wrażenie, że były premier interesuje się Łodzią bardziej niż były już prezydent Łodzi...

Otóż Jarosław Kaczyński stwierdził: - Uczciwie mówiąc, to prezydent Kropiwnicki wygrał to referendum. Zdecydowana większość łodzian nie poszła. Nawet w stosunku do tej grupy, którą można uznać za aktywną politycznie (...) Wnioski muszą być wyciągnięte. Musi być jakiś mechanizm, który pozwala w skrajnych wypadkach odwołać prezydenta (...), ale z drugiej strony one muszą być takie, żeby nie dochodziło do sytuacji paradoksalnych i moralnie niedobrych. Swoboda w interpretowaniu rzeczywistości godna Geniusza Karpat - nawet nie warto tego komentować.

Przypomnę tylko: pod koniec drugiej kadencji za odwołaniem J. Kropiwnickiego głosowało więcej łodzian, niż wybrało go na urząd prezydenta cztery lata temu. Zatem idąc tokiem rozumowania byłego premiera, J. Kropiwnicki chyba nie powinien był zostać prezydentem Łodzi. Również w pierwszej kadencji, bo w 2002 roku zagłosowało na niego tylko 88.176 łodzian, czyli 39.698 osób mniej niż za jego odwołaniem w 2010 roku.

Swoją drogą, to ciekawe, czy ktoś potrafiłby zbadać jaki miała wpływ na frekwencję w referendum wizyta Jarosława Kaczyńskiego w Łodzi na kilka dni przed "ostatnią niedzielą" J. Kropiwnickiego.

Goszcząc w naszym mieście J. Kaczyński nie omieszkał skrytykować pomysłu referendum. Były premier wyjaśniał, że referendum jest instytucją nadzwyczajną, która powinna być stosowana w sytuacjach nadzwyczajnych. Tymczasem w Łodzi nic nadzwyczajnego się nie dzieje. J, Kaczyński podkreślił, że Jerzy Kropiwnicki to jeden z najsprawniejszych intelektualnie polityków, którego odwołanie nie przysłużyłoby się krajowi. - Gdybym był łodzianinem, nie wybrałbym się na to referendum - powiedział Jarosław Kaczyński.

Warto chyba jednak przypomnieć J. Kaczyńskiemu, że łodzianie chcieli (i chcą) prezydenta Łodzi, którzy będzie zajmował się sprawami Łodzi, a nie Polski i świata - od tego są inne "fuchy".

I jeszcze w kwestii większości, która została w domu i która rzekomo gdyby przyszła na referendum, to zagłosowałaby za Jerzym Kropiwnickim... Nawet gdyby przyjąć, że faktycznie ta większość to zwolennicy "Kropy", to przecież bez żadnego kłopotu prezydent Kropiwnicki mógł zostać na swoim stanowisku - wystarczyło tylko poprosić owe nieprzebrane masy łodzian o zagłosowanie przeciw odwołaniu. Z takim poparciem bez trudu obroniłby swoją czapkę i szarfę. Dlaczego tego nie zrobili? Czyżby Jerzy Kropiwnicki i jego zwolennicy olewając udział w referendum działali na zasadzie: na złość mamie odmrożę sobie uszy?

Poza wszystkim nic nie wskazuje, że niegłosująca większość, to zwolennicy prezydenta. Również żadne sondaże tego nie pokazały. Ale prezes PiS z perspektywy stolicy wie najlepiej co myślą łodzianie. Kiedyś, w czasach młodości prezesa komuniści głosili hasło: Kto nie z nami, ten przeciw nam. Dziś Jarosław Kaczyński zasymilował tę koncepcję i po swojemu zmodyfikował. Teraz hasło brzmi: Kto nie przeciw nam, ten z nami :)

Kilkoro moich znajomych, którzy popierali pomysł odwołania "Kropy", ale z różnych powodów nie poszli na referendum, z rozbawieniem przyjęło wynurzenia Jarosława Kaczyńskiego, bo dzięki niemu dowiedzieli się, że jednak są zwolennikami byłego już prezydenta Łodzi. :)

 

 

Odsłony: 8809