O ataku zimy inaczej...

Kat.: Teksty Utw.: 30.11.2010 W.M.M. E-mail

Przez ostatnie dwa dni listopada 2010 r., czyli od ogromnej śnieżycy, która sparaliżowała Łódź, niemal wszyscy pomstują na nieudolność urzędników... 

Zupełnie jakby wierzyli, że podczas prawie 24-godzinnej śnieżycy ogromne miasto, z setkami kilometrów chodników i ulic może funkcjonować jak w środku lata...

A ja uważam, że przy tak dużych opadach śniegu KAŻDE miasto zostanie sparaliżowane. No chyba że gdzieś jest takie, co ma po jednym pługu i solarce na każdą ulicę, a wszystkie samochody oprócz komunikacji miejskiej stoją w garażach i nie przeszkadzają w ciągłym odśnieżaniu - tak jak np. w wypadku Łodzi - podczas trwającej 24 godziny śnieżycy. Utyskiwanie na problemy zimowego podróżowania jest tyle samo warte, co pretensje o to, że latem jest upał, a człowiek się poci. 

Chciałbym jeszcze rzucić w śnieżycę pytanie, czy za to, że co któryś tam śnieżny zawalidroga był na letnich oponach, albo czy za to, że kierowcy blokowali ruch w mieście zostawiając gdzie popadnie swoje auta, też winni są urzędnicy? 

Przy okazji... taka myśl mnie naszła: opady śniegu, tak jak i jego niechęć do natychmiastowego zniknięcia, nie mają związku z tym kto rządzi miastem, ani z tym kto chce być jego prezydentem ;)

A na zakończenie jeszcze informacja z łódzkiego lotniska: W ciągu 24 godzin w Łodzi spadło 20 cm śniegu.

 

Odsłony: 4612