Putin i Powstanie Warszawskie
Ten tekst pochodzi z mojej starej strony. Napisałem go 5 sierpnia 2004 r.
* Rosyjski MSZ wykluczył możliwość przeproszenia Polaków za to, że Rosja nie wsparła powstania warszawskiego co sugerował nasz minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz. W oświadczeniu rosyjskiego MSZ napisano: "Jak wiadomo, antyfaszystowskie powstanie w okupowanej przez hitlerowców Warszawie 60 lat temu zostało brutalnie stłumione. Polska historiografia i niektórzy polscy politycy winą - przynajmniej częściową - za klęskę powstańców i barbarzyńskie zburzenie stolicy obciążają nierzadko sojuszników z antyhitlerowskiej koalicji, którzy jakoby nie udzielili we właściwym czasie dostatecznej pomocy warszawiakom. Tego rodzaju podejście oparte jest na tendencyjnej, subiektywnej ocenie wydarzeń historycznych. W Rosji nie jest ono podzielane. Również dlatego, że za wyzwolenie Polski od faszyzmu zapłaciło życiem ponad 600 tysięcy radzieckich żołnierzy".
Trudno tu o jakiś komentarz, bo stare przysłowie mówi, aby nie kopać się z koniem... Ale w oświadczeniu rosyjskiego MSZ i tak widać pewne symptomy zmiany myślenia: Rosjanie mówią o "wyzwoleniu Polski od faszyzmu", a nie o "wyzwoleniu Polski". Jak dobitnie to pokazało kilkadziesiąt powojennych lat, pojęcia te wcale nie są równoznaczne.
** Również wczoraj Rosja stwierdziła że jej prokuratura nie postawi żadnej osobie zarzutu w toczącym się śledztwie w sprawie zbrodni katyńskiej, bo NIE UZNAJE JEJ ZA ZBRODNIĘ LUDOBÓJSTWA (!!!). Rosja odmawia też odpowiedzi na pytanie ile żyje osób, co do których można by sformułować zarzut współudziału w zbrodni.
Chyba nie należy się dziwić, że zamordowanie w 1940 r. przez sowieckie NKWD strzałami w tył głowy blisko 22 tysięcy Polaków, Rosja nie uznaje za zbrodnię ludobójstwa - w skali sowieckich zbrodni, Katyń to pewnie tylko "drobny epizod". Brawo towarzyszu Putin! Wasi nauczyciele z KGB i towarzysz Stalin mogą być z Was dumni :(
*** I jeszcze jedna wiadomość: dziś 55 profesorów hamburskiego uniwersytetu wystosowało list protestacyjny przeciwko planom nadania tytułu doktora honoris causa prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi.
Popieram niemieckich profesorów, a autorów tego idiotycznego pomysłu pytamy się: za co towarzysz Putin ma dostać doktora honoris causa? Może za "pokojowe wysiłki w celu unormowania sytuacji w Czeczenii"?