Używasz GPS? Udowodnij, że nie jesteś złodziejem!
Serwis IDG, powołucjąc się na publikację dziennika "Polska Dziennik Łódzki" zamieścił informację "Do więzienia za korzystanie z GPS?" Wynika z niej, że w naszym pięknym nadwiślańskim kraju, znów jakieś oszołomy starają się skomplikować życie uczciwym ludziom. Otóż wymyślono sobie, że m.in. policja ma prawo zarekwirować odbiornik GPS jeśli kierowca nie ma ze sobą stosownych dokumentów potwierdzających legalność oprogramowania zainstalowanego w urządzeniu. A właściwie, to policja sobie sama dała takie prawo...
To kolejny przykład kompletnego pomieszania z poplątaniem. Policja i tęgie głowy działające w imieniu prtoducentów map do GPSów wymyśliły sobie, że skoro nie potrafią walczyć z piratami rozpowszechniającymi nielegalne mapy do GPSów, to obrzydzą życie... LEGALNYM użytkownikom GPS.
No bo jeśli warunkiem niezbędnym do tego, żeby policjant, celnik czy inny mundurowy pacjent nie zabrał mi (w majestacie prawa!) mojej legalnie nabytej własności, jest posiadanie np. wydruku licencji, a może i jeszcze paragonu ze sklepu potwierdzającego zakup mapy bądź GPSa z mapą, to jest to najnormalniejsze w świecie utrudnianie życia uczciwym ludziom i jednocześnie ułatwianie sobie roboty przez nieudolną policję!
Na całym świecie istnieje zasada domniemania niewinności, a tu proszę, w Polsce każdy kierowca jest winny i musi UDOWODNIĆ że nie jest złodziejem, bo w przeciwnym razie mundurowy na drodze zabierze mu jego WŁASNOŚĆ. To jest chore! Skoro policjant nie potrafi udowodnić (na miejscu, a nie po zarekwirowaniu i wysłaniu do ekspertyzy), że mamy "złodziejski" GPS, musi założyć że mamy legalny, a nie odwrotnie!
A co ma zrobić osoba, która dostanie np. GPS w prezencie? Ma obdarowującego poprosić o fakturę? A może mają się razem udać do notariusza, u którego za stosowną opłatą sporządzą kwit, który policja łaskawie uzna za dowód niewinności? A co mają zrobić osoby, które GPSów używają już od lat? Nie każdy przecież co roku bawi się w aktualizowanie map! Skąd mają nagle wytrząsnąć "kwity" które zadowolą policję? A co ma zrobić człowiek jeżdżący służbowym samochodem? Odmówić rozpoczęcia pracy, bo nie ma „kwitu” na legalność GPSa?
Jest jeszcze jednak kwesta - ile potrzeba czasu, by taki kwit (paragon czy też licencję) zgubić, zniszczyć? A co będzie jak najzwyczajniej w świecie zapomnimy ów świstek zabrać? Gliniarz zabierze GPSa, bo jesteśmy "złodziejem" i będziemy biegać po komisariatach czy innych urzędach (bo założę się, że za jednym podejściem swojej własności nie odzyskamy) i tracili cenny czas?
Uważam, że skoro policja i im podobne służby wraz z producentami oprogramowania do GPS nie potrafią stworzyć systemu na szybkie (od ręki) weryfikowanie legalności oprogramowania w GPSach (co przy bezprzewodowym dostepie do internetu oraz przy prowadzeniu przez producentów map własnych baz danych z numerami licencji i użytkownikami, żadnym problemem nie powinno być), to nie mają prawa zwalać na użytkowników obowiązku udowadniania swojej niewinności! Mało tego, czy gdzieś w umowach licencyjnych dla kupującego jest informacja, że produktu (w tym wypadku mapy do GPSa) nie wolno używać bez posiadania ze sobą licencji czy paragonu i że trzeba ją okazywać mundurowym?
Najgorsze jest jednak to, że żadne media powtarzające za "Polska Dziennik Łódzki" informację o akcji policji przeciw "lewym" mapom do GPSów, nie zadały pytania o podstawę prawną działań policji. Na razie wygląda na to, że cała ta akcja "lekko" wykracza poza uprawnienia policjantów. A może jakiś poseł zada sobie trochę trudu i zapyta szefa MSWiA kto dał prawo policji do takich działań. Nie... no przecież posłowie mają ważniejsze sprawy niż reprezentowanie interesów swoich wyborców. ;)
Dla mnie takie działania pasują raczej do republik bananowych w Afryce bądź do demokratycznego inaczej kraju na wschodzie zarządzanego przez duet Miedwiediew-Putin.