Multikombinatorzy. Czas zmienić bank...
Co za popieprzonych czasów dożyliśmy. Już nie tylko przestępcy próbują "czyścić" nam konta. W piątek 2 marca dostałem niezbity dowód, potwierdzony SMS-em z banku, że przestępcze metody czyszczenia kont chciałyby stosować również... banki.
O co chodzi? 2 marca SMS-em bank poinformował mnie, że wiszę mu kilkadziesiąt złotych (zaległa płatność - tak to określono). Zostałem tym samym SMSem poproszony o szybkie uregulowanie zaległości. Ale za co, to już nie napisali!
Jako żywo przypomniało mi to sytuację z początku 2011 roku, gdy w podobny sposób bank wymusił ode mnie opłatę za wznowienie wydanej rok wcześniej karty kredytowej, której nie chciałem i nie aktywowałem.
Faktem jest, że nie czytając dokładnie papieru od kuriera (jemu się spieszyło, ja byłem nieprzytomny, bo facet zerwał mnie z łóżka - odsypiałem nocny dyżur) podpisałem umowę na kartę kredytową. Moje gapiostwo miało dodatkową "podbudowę" w postaci długiej rozmowy z facetem z multibajeranckiej linii (czy jak tam się zwie...), który w końcu wymusił na mnie zgodę na przysłanie materiałów informacyjnych itp. o kartach kredytowych. W czasie tamtej rozmowy gość przynajmniej dwa razy potwierdził, że rozumie iż nie chcę karty kredytowej i nie będzie mi jej wysyłał. Ale bank zrobił co innego i podstępem uzyskał mój podpis na umowie o kartę kredytową. Było minęło, ale w połowie 2011 r. złożyłem w placówce banku na piśmie rezygnację z karty kredytowej, żeby znów nie próbowali mi jej wznawiać...
Ale wróćmy do marca 2012 r. Nie do końca wiedząc o jakie zaległości wobec banku może chodzić zalogowałem się na konto, ale tam nigdzie żadnej informacji o owej zaległości nie było. Więc skąd miałbym wiedzieć za co i komu mam zapłacić?!
Gdy zadzwoniłem do banku dowiedziałem się, że to opłata za WZNOWIENIE karty kredytowej, którą wg. banku posiadam. Ciekawe, bo przecież karty kredytowej w tym banku NIE POSIADAM, a potwierdza to informacja na moim koncie: "Lista kart kredytowych. Brak kart kredytowych."
No ale wyszło, że mój bank ma jakieś multi-byty. Bo prawie rok po wydaniu dyspozycji ZAMKNIĘCIA karty kredytowej i zniknięciu jej z mojego konta, bank wznowił zlikwidowaną kartę kredytową i jeszcze zażądał za to pieniędzy!
Żeby było jeszcze ciekawiej inny multi-byt tego samego banku wznowienia (czyli kawałka kolorowego plastiku z moim nazwiskiem) owej nieistniejącej karty kredytowej rzecz jasna do mnie NIE PRZYSŁAŁ. Co wskazuje, że karty kredytowej raczej nie mam, co potwierdza informacja na stronie mojego konta: "Lista kart kredytowych. Brak kart kredytowych."
Może powinienem być wyrozumiały, bo skąd jedna z multi-komórek opartego na internecie banku ma wiedzieć co druga multi-komórka tego samego banku robi. Skąd pani z I piętra może wiedzieć co pan z II tego samego banku robi?
Boję się jednak, że te zagrywki to przejaw przemyślanej strategii multi-rąbania klientów... Czas chyba zmienić bank na porządniejszy.