Papierowe parkingi Atlas Areny

Utw.: 30.10.2009 E-mail
Atlas Arena w Łodzi. Fot: MarkosAtlas Arena w Łodzi. Fot: Markos

Latem 2009 r. w Łodzi oddano do użytku halę widowiskowo-sportową. Jej obecna nazwa to Atlas Arena. W sumie należałoby się cieszyć, ale pytań i wątpliwości dotyczących hali jest wiele. Nie zmieni tego urzędowy optymizm prezydenta Łodzi Jerzego Kropiwnickiego i wiceprezydenta Włodzimierza Tomaszewskiego.

Choć chcę poruszyć problem parkingów hali, a właściwie ich braku, nie sposób pominąć milczeniem totalnego "lansu" jaki od kilku miesięcy uprawia wiceprezydent Włodzimierz Tomaszewski. W wakacje 2009 raźnie wcielał się w rolę przewodnika po budowanej jeszcze hali, by sławić jej wspaniałość i przy okazji sukces jej "ojców" (czyli Jerzego Kropiwnickiego i siebie samego), a teraz wykorzystuje każdą okazję by pokazać się w mediach, a to wywiad przed mordobiciem Adamka z Gołotą, a to odsłonięcie pomnika Misa Uszatka… Czyżby pan Tomaszewski wierzył, że może zostać kolejnym prezydentem Łodzi? Po tym jak jego pryncypał już został spoliczkowany przez mieszkańców miasta? Bo przecież tak należy traktować blisko 90 tysięcy podpisów łodzian pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania Kropiwnickiego...

Ale wróćmy do tego co w wakacje napisałem i zapisałem... na dysku komputera i na trochę o tym zapomniałem.

Nie ważne, że na zewnątrz betonowa konstrukcja Atlas Areny (początkowo Areny Łódź) wygląda koszmarnie, niczym klasyka socjalistycznego budownictwa z czasów wczesnego Gierka, a nie jak budowla z XXI wieku. Nie ważne, że koszty budowy okazały się trzy razy wyższe niż zapowiadano. Nie ważne, że ogromna hala (podobno największa kubatura w Polsce) na stałych trybunach może pomieścić zaledwie 10,5 tysiąca osób i nic tu nie zmienia fakt, że jeszcze 3 tysiące "w razie co" można posadzić na krzesłach rozstawionych na płycie. Nie ważne, że trybuny są tak odległe od boiska do siatki czy kosza, że bez lornetek widzowie piłki nie zobaczą... Pewnie kiedyś jeszcze o tym napiszę, ale teraz chciałbym się zająć innym przykładem dyletanctwa i urzędniczego hurra-optymizmu, które uczyniły tą halę tworem kulawym i niefunkcjonalnym. Chodzi mianowicie o parkingi.

Cały problem wziął się z niezrozumiałego uporu decydentów aby halę (początkowo nawet mówiło się, że będzie mogła pomieścić 15-18 tysięcy widzów) budować obok stadionu ŁKS, gdzie nie było, nie ma i nigdy nie będzie odpowiedniej przestrzeni na parkingi. Nikt przecież nie odważy się na zniszczenie rezerwatu czy Parku Piłsudskiego.

W zaistniałej sytuacji urzędnicy robili to, co najlepiej potrafią: mydlili nam oczy i nawijali makaron na uszy opowiadając, że "ponad tysiąc nowych miejsc parkingowych przybędzie w pobliżu hali sportowo-widowiskowej". Zwracam tu uwagę na określenie "w pobliżu", bowiem w łódzkim magistracie, to bardzo rozciągliwe pojęcie. Otóż parkingi budowano wzdłuż niemal wszystkich ulic w rejonie Arena Łódź: przy al. Unii, ulicach: Krzemienieckiej, Maratońskiej a nawet Srebrzyńskiej. 

Słabo znającym topografię Łodzi od razu wyjaśniam, że każdy kto zostawiłby auto na Srebrzyńskiej ("atrakcyjnie" słabo oświetlone miejsce obok rozległego parku) miałby do pokonania TRZY KILOMETRY zanim z owego "parkingu Arena Łódź" znajdzie się przy wejściu do hali. Zmodernizowano także istniejące parkingi w okolicach dworca Łódź Kaliska oraz w sąsiedztwie zoo i Ogrodu Botanicznego. To też miejsca z których jest do przejścia od 1,5 kilometra (parking przy botaniku) do 2 kilometrów (parking przy Zoo). Mieszkańcy Łodzi dobrze wiedzą, że bez ważnej przyczyny, szczególnie po zmierzchu lepiej nie spacerować al. Unii, ul. Srebrzyńską czy ul. Krzemieniecką w okolicach Zoo i Botanika, bo ciemnio tam i nieprzyjemnie... Przy okazji bokserskiej gali (tej gdzie Adamek obił Gołotę) miasto zaproponowało wizom dodatkowy parking: na... lotnisku Lublinek! Śmiać się czy płakać?

Ale być może kibice sportowi czy fani, którzy będą przyjeżdżali na imprezy do Arena Łódź to twardzi ludzie i nie pękają? OK. No to weźmy teraz po lupę inną sytuację. W Arena Łódź ma się odbyć jakiś mecz czy koncert w sobotnie popołudnie. Od rana parkingi przy Aquaparku Fala, Ogrodzie Botanicznym i Zoo zastawione są samochodami łodzian relaksujących się po tygodniu pracy. No i co teraz? Na parkingach będą kartki, że np. na godzinę przed imprezą w Arena Łódź i do godziny po imprezie na parkingu mogą stać tylko samochody uczestników imprezy w hali? Nawet gdyby takie bzdurne tablice się pojawiły na tych parkingach, to kto wyegzekwowałby usunięcie stojących tam aut łodzian, którzy przyjechali do Zoo czy na Falę? Prawdziwy cyrk.

Weźmy jeszcze Parking Arena Łódź przy ul. Krzemienieckiej czy ul. Srebrzyńskiej. Po jednej stronie tych ulic są parki, ale po drugiej spore osiedla mieszkaniowe. Ciekawe jak urzędnicy Jerzego Kropiwnickiego planują je opróżnić, tak by miejsca na nich mieli goście Arena Łódź? Ta sama historia, co z wcześniejszymi parkingami, tyle że jeszcze trudniejsza do rozwiązania, bo np. w porze kiedy odbywają się imprezy w halach (czyli popołudnie i wieczór) mieszkańcy owych osiedli wrócą z pracy do domów i z pewnością postawią swoje samochody na najbliższych swoim domów parkingach, na których codziennie stawiają auta.

A nawet gdyby tak miało być, że parkingi będą opróżniane dla widzów Areny, to mam pytanie: gdzie łodzianie mają zabrać swoje auta, żeby zwolnić miejsca na parkingach Atlas Arena? Może na czas imprez na Piotrkowskiej, pod oknami prezydenta Kropiwnickiego będziemy parkować?

Jest jeszcze inna ewentualność, równie chora jak pomysł Parkingów Atlas Areny: może te wszystkie miejsca przez cały czas będą zamknięte i niedostępne dla łodzian? I tylko przed imprezami, po okazaniu biletu do Atlas Areny, straż miejska wpuści samochód na Parking Atlas Areny?

Wszystko to jest chore, tak jak chore było budowanie wielkiej hali sportowej w miejscu, gdzie w bezpośrednim sąsiedztwie nie ma placu na zbudowanie parkingu dla kilku tysięcy aut. Nie ma też jak do tej hali dojechać! Nawet taksówkarze nie mają gdzie wysadzić pasażerów, bo policja nie pozwala zatrzymywać się na Bandurskiego, a wjazdu na parking VIP-ów obok hali zabraniają ochroniarze.

Gdyby ktoś jeszcze miał wątpliwości co do stanu umysłowego panów rządzących Łodzią, dodam, że Jerzy Kropiwnicki wciąż planuje na terenach starego stadionu ŁKS zbudować nowy, wspaniały, na europejskim poziomie stadiom miejski... Stadion chyba będzie miał więcej miejsc niż hala (sam słyszałem jak prezydent JK przed wyborami opowiadał o stadionie na 30 czy 40 tysięcy miejsc, ale teraz już mówi się o zaledwie 15 tysiącach miejsc - więc w sumie to chyba nie będzie "europejski" stadion), więc trzeba będzie wytyczyć nowe parkingi. Mam nadzieję, że Piotrkowska 104 nie będzie nas przekonywała, że parkingi stadionu są w Aleksandrowie, Konstantynowie, Pabianicach i Zgierzu :)

Póki co, z parkingów na al. Unii, ul. Srebrzyńskiej czy przy Zoo najbardziej ucieszą się fachowcy od... okradania aut. Tyle samochodów pozostawionych w odludnych, słabo oświetlonych miejscach, na dodatek wiadomo, że właściciele nie wrócą przed końcem imprezy i nieoczekiwanie nie przeszkodzą w "pracy"... Ze strony tej grupy zawodowej prezydent Kropiwnicki z pewnością może liczyć na wdzięczność – w przeciwieństwie do reszty łodzian.